Angielska Premier League uważana jest, zarówno przez kibiców jak i ekspertów piłkarskich, za najlepszą ligę świata. Dwadzieścia mocnych zespołów co kolejkę walczy zarówno o przetrwanie w tym futbolowym eldorado, jak i o czempionat. Ścisk w górze tabeli elektryzuje fanów poszczególnych drużyn. Arsenal po fenomenalnym starcie, mówiąc kolokwialnie - spuchł, oddając fotel lidera innej londyńskiej drużynie - Chelsea. A między nimi City i Liverpool, chcące zdobyć jak największy kawałek tortu...
The Gunners mimo dość biernej polityki transferowej w poprzednich latach, we wrześniu sprowadzili za niebotyczne 50 milionów euro Mesuta Ozila z Realu Madryt. Arsene Wenger w końcu zdecydował się na wydanie gotówki, co zaprocentowało dobrą grą Kanonierów w tym sezonie. Fakt jest jednak taki, że Arsenal w porównaniu chociażby do Chelsea czy Manchesteru City, nie może szastać pieniędzmi na lewo i prawo. Jest to przykład nowoczesnego klubu piłkarskiego, który zarabia sam na siebie. Do 2015 roku zostaną uregulowane długi, spowodowane budową nowego obiektu - The Emirates Stadium. Arsenal pod względem płynności finansowej jest wzorcem dla reszty gigantów.
Również ze względu na filozofię budowania drużyny. Menager Kanonierów znany jest z tego, że chętnie stawia na młodzież, co w gruncie rzeczy jest opłacalne. Nie wydając wielkich pieniędzy, ekipa z Północnego Londynu co roku utrzymuje się w czołówce Premier League! Mimo to, często zdolni piłkarze, nie mając wielkiego ogrania, zawodzą. Kibice są głodni sukcesów, a tych od 2005 roku brak. Arsenal co prawda doszedł do finału Ligi Mistrzów w 2006 roku, co jest dużym osiągnięciem, lecz w tym najważniejszym meczu nie sprostał FC Barcelonie, przegrywając 1:2. Był to tym samym koniec pewnej epoki. Epoki wielkiego Arsenalu, który toczył zacięte boje z Manchesterem United.

Wydaje się, że ekipa Kanonierów jest w stanie wygrać ligę krajową, ale personalnie nie posiada takich gwiazd jak rywale. Piłka jest nieprzewidywalna, lecz trudno odnieść sukces nie wygrywając z tymi najlepszymi. W starciach z Liverpoolem czy City, Arsenal nie istniał. The Reds wygrali 5-1 a Manchester 6-3... (rezultaty z tego sezonu; grudzień - styczeń)Wyniki o tyleż brutalne co sprawiedliwe. Fani Kanonierów będą musieli chyba jeszcze wyraziściej domagać się wielkich nazwisk na The Emirates. Wychowankowie i młodzi, perspektywiczni gracze swoją drogą, lecz potrzeba Arsenalowi ludzi z doświadczeniem, zaciętościom i
cechą dążenia do wybranego celu (czytaj - nawiązanie do sezonu 2004/05 i zdobycia ostatniego mistrzostwa Anglii). Oglądając niektóre mecze w wykonaniu podopiecznych Wengera, widziałem ich bezsilność w walce. Kiedyś na murawie rządził i dzielił Patrice Vieira, obrońców przeciwnika co chwilę nękał Thierry Henry a Jeans Lehman był zmorą napastników. I choć Wojciech Szczęsny jest świetnym zawodnikiem, to w moim odczuciu nie wprowadził takiej dyscypliny wśród swoich obrońców co wyżej wymieniony Niemiec.
Arsenal FC jest bez wątpienia jednym z najlepszych klubów w Europie. Trzynastokrotni mistrzowie Anglii jednak od 9 lat nie wygrali nic. I wiele znaków na ziemi i niebie wskazuje, że i w tym roku nic nie osiągną. Życzę tej drużynie jak najlepiej i mam nadzieję, że moje prognozowanie będzie mylne.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz