Będąc przy polskim futbolu, warto (bądź nie) wspomnieć o wyczynach polskich ligowców w Europie. Legia Warszawa po 7 latach zdobyła mistrzostwo Polski i szumnie zapowiadano wejście tej drużyny do elitarnej Ligi Mistrzów. Przeszkodą nie do przejścia okazała się Steaua Bukareszt i warszawska drużyna musiała zadowolić się przystawką, czyli Ligą Europy, w której zagrała dużo poniżej oczekiwań, wygrywając jedno spotkanie (0:2 z Apollonem Limassol).
Lech Poznań skompromitował się z Żalgirisem Wilno w III rundzie kwalifikacyjnej, niekorzystnie remisując 2:2. Śląsk Wrocław po kapitalnym dwumeczu z Club Brugge w III rundzie, w play-offach nie dał rady hiszpańskiej Sevilli, przegrywając aż 9:1. Piast Gliwice, debiutujący w pucharach i nie mający doświadczenia w rozgrywkach tej rangi, nie dał rady Karabachowi Agdam (porażka 4:3)
Liga Mistrzów w końcu została podbita przez Bayern Monachium, który w niemieckim finale na Wembley, pokonał 2:1 Borussię Dortmund. Polacy byli blisko zdobycia najcenniejszego klubowego trofeum...
Rynek transferowy zaskoczył nas kilkoma bombami transferowymi. Gareth Bale przeszedł do Realu Madryt za niecałe 100 mln euro, co jest rekordem wszech czasów. Arsene Wenger w końcu posłuchał głosów kibiców i wyłożył ok. 50 mln euro za Mesuta Oezila (z Realu Madryt). Neymar, od jakiegoś czasu wiązany z FC Barceloną, w końcu trafił na Camp Nou i z miejsca stał się ważną częścią drużyny prowadzonej przez Tatę Martino.
Jaki widziałbym rok 2014 w świecie futbolu? Aby był równie udany co ten ustępujący, z tym żeby nasza reprezentacja w końcu wstała z kolan i cieszyła nas bramkami Lewandowskiego i spółki. Aha, Lewandowski do Bayernu? Życzę mu, aby w nowej drużynie stał się postacią kluczową, jak to ma miejsce w Borussi. Czy to będzie Bayern, czy Real Madryt, niebawem powinniśmy mieć Polaka w absolutnie wielkim europejskim klubie, co jest abstrakcją, patrząc na niski poziom naszej kopanej.
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok!