• This is default featured slide 1 title

    Go to Blogger edit html and find these sentences.Now replace these sentences with your own descriptions.This theme is Bloggerized by NewBloggerThemes.com.

  • This is default featured slide 2 title

    Go to Blogger edit html and find these sentences.Now replace these sentences with your own descriptions.This theme is Bloggerized by NewBloggerThemes.com.

  • This is default featured slide 3 title

    Go to Blogger edit html and find these sentences.Now replace these sentences with your own descriptions.This theme is Bloggerized by NewBloggerThemes.com.

  • This is default featured slide 4 title

    Go to Blogger edit html and find these sentences.Now replace these sentences with your own descriptions.This theme is Bloggerized by NewBloggerThemes.com.

  • This is default featured slide 5 title

    Go to Blogger edit html and find these sentences.Now replace these sentences with your own descriptions.This theme is Bloggerized by NewBloggerThemes.com.

Wybitni Piłkarze - Zinedine Zidane

Kto by pomyślał, że syn algierskich emigrantów, wychowujący się w La Castellanie - jednej z najbiedniejszych dzielnic Marsylii, zostanie w przyszłości jednym z największych piłkarzy, jakich nam było dane oglądać. Dzisiaj przyjrzymy się Zinedinowi Zidanowi, który zapisał piękną kartę we francuskim (i światowym!) futbolu.

Zidane pierwsze kroki w futbolu stawiał w szkółce juniorskiej klubu Saint - Henri, znajdującego się w La Castellanie. Następnie trenował w SO Septemes-les-Vallons, z którego wyjechał na nabór do ligi juniorów. Tam został zaobserwowany przez działaczy AS Cannes, w którym to klubie w wieku siedemnastu lat zaliczył debiut w dorosłym futbolu. Swoją pierwszą bramkę w barwach Cannes strzelił 10 lutego 1991 roku. W całym sezonie 1990/91 wystąpił w 28 spotkaniach i na dobre zaaklimatyzował się z profesjonalnym futbolem. Kolejny sezon w Division One (Ligue 1) był jeszcze lepszy - 31 spotkań i 5 bramek.



W 1992 roku AS Cannes spadło z ligi i Zizou został pozyskany przez Girondins Bordeaux za 3 miliony franków. Z miejsca stał się podstawowym zawodnikiem "Żyrondystów" i pierwszy sezon w nowej ekipie zakończył z 35 rozegranymi spotkaniami i 10 bramkami. W 1995 roku z Bordeaux zdobył nieistniejący już Puchar Intertoto (4:2 z Karlsruher SC) a rok później dotarł do finału Pucharu UEFA, w którym przegrał 1:3 z Bayernem Monachium. W Bordeaux występował przez cztery sezony.

Kolejnym przystankiem w karierze Zidana był Juventus, który pozyskał go za około 3 miliony funtów. Do drużyny Marcello Lippiego wpisał się doskonale, walnie przyczyniając się do zdobycia Scudetto w sezonach 1996/97 i 1997/98. Ze Starą Damą wygrał również Puchar Interkontynentalny pokonując argentyńskie Club Atletico River Plate 1:0. W sezonach 1996/97 i 1997/98 dochodził z Juve do finałów Ligi Mistrzów, lecz obydwa przegrał, odpowiednio z Borussią Dortmund (1996/97) 1:3 i Realem Madryt (1997/98) 0:1. W 1999 roku wygrał Puchar Intertoto (4:2 ze Stade Rennais).

Francuz czarował techniką już od czasów juniorskich, lecz w Juve regularnie zaczął stosować charakterystyczną sztuczkę piłkarską, tz. ruletę, która stała się jego znakiem rozpoznawczym.



Ogólnie dla Juventusu F.C w Serie A wystąpił w 151 meczach, strzelając 24 bramki; w Lidze Mistrzów - 35 występów, 8 trafień.

Bezprecedensowym wydarzeniem w karierze Zidana było wygranie z Brazylią 3:0, w finale Mistrzostw Świata w 1998 roku. Zizou wydatnie przyczynił się do triumfu swojego zespołu, dwa razy zmuszając Claudio Taffarela do wyjmowania piłki z siatki.



Pokonanie jednej z najbardziej utytułowanych drużyn i to na Stade de France, czego wynikiem był pierwszy triumf Les Bleus w tych rozgrywkach, było traktowane jak święto narodowe. Francja przełomów wieków stała się piłkarskim hegemonem, w którym coraz większą rolę zaczął odgrywać wspominany Zinedine Zidane.

Potwierdzeniem tej tezy był turniej Euro 2000 w Belgii i Holandii, na którym nie było mocnych na Francuzów. W ćwierćfinale z Hiszpanią, Zidane z rzutu wolnego dał swojej drużynie awans do kolejnej rundy.



Jakby tego było mało, w kolejnej fazie znów przesądził o wyniku meczu (półfinał z Portugalią), strzelając w 117 minucie gola z rzutu karnego. W meczu finałowym, nie bez przeszkód, Francja pokonała reprezentację Włoch i po raz drugi w historii wygrała turniej Euro.

Wyczyny Francuza nie mogły zostać niezauważone i latem 2001 roku, za 73,5 mln. euro został kupiony przez Real Madryt. Jak na tamte czasy, ta kwota była astronomiczna i nikt poza Królewskimi nie mógł sobie pozwolić na taki wydatek. Florentino Perez, obejmując prezesurę w 2000 roku obiecywał, że do Madrytu ściągnie największe piłkarskie gwiazdy. W drużynie marzeń, składającej się z samych sportowych sław, nie mogło zabraknąć Zidana. Wraz z nowym nabytkiem, "Galacticos" dotarli do finału Ligi Mistrzów, rozgrywanym na szkockim Hampden Park w Glasgow. Rywalem Hiszpanów był niemiecki Bayer Leverkusen, który był rewelacją rozgrywek ( w drodze do finału odprawił z kwitkiem Liverpool F.C i Manchester United). Po golach Raula w 8 minucie i Lucio w 14' był remis i wydawało się, że już nic do przerwy nie może się wydarzyć. Drużyna Realu wykonała jednak składną akcję, a Roberto Carlos dośrodkował w okolice 14 metra, gdzie perfekcyjnym wolejem popisał się Zidane. Nieprawdopodobny gol, i to w finale Ligi Mistrzów (!), zachwycił cały świat i został jednym z najpiękniejszych trafień w historii Ligi Mistrzów. Sam Zidane, wielokrotnie pytany o to, czy zdołałby powtórzyć ten strzał, odpowiadał że nie. Wspominał, że na treningach próbował odtworzyć to uderzenie, lecz bezskutecznie.



W następnym roku drużyna Realu pokonała Feyenoord Rotterdam i zdobyła Superpuchar Europy.

Rok 2004 uraczył nas świetnym turniejem Euro w Portugalii. Drużyna Francji trafiła do grupy B z Anglią, Chorwacją i Szwajcarią. Po raz kolejny mogliśmy podziwiać piłkarski klasyk Francja - Anglia, który nie zawiódł. Po golu Franka Lamparda w 38 minucie Anglicy wyszli na prowadzenie i prawie przez cały mecz wynik nie uległ zmianie. Dopiero w doliczonym czasie gry drugiej połowy Zizou pokonał dwukrotnie (!) bramkarza reprezentacji Anglii i przechylił szalę zwycięstwa.



W ćwierćfinale Francuzi trafili na Grecję, z którą przegrali 0:1 po golu Charisteasa.

Powracając do kariery klubowej, Zidane w Realu Madryt wystąpił w 155 meczach, strzelając 37 bramek. Jego owocna praca przełożyła się na Mistrzostwo Hiszpanii (2002/03), Ligę Mistrzów (2002), Puchar Interkontynentalny (2002), Superpuchar Europy (2002) i Superpuchar Hiszpanii (2001, 2003). Do końca klubowej kariery nie zdołał wraz z Królewskimi odnieść kolejnych sukcesów. Po "tłustych latach" (1998, 2000, 2002 -> triumfy // 2003 półfinał) Real dotknęła klątwa 1/8 finału Ligi Mistrzów, a na krajowym podwórku była niezwykle silna konkurencja (nieporównywalnie większa niż w dzisiejszych czasach) w postaci tworzącej swój dream team F.C Barcelony czy groźnej Valencii C.F. Zidane swój ostatni oficjalny mecz w koszulce Realu rozegrał 7 maja 2006 roku. Na Estadio Santiago Bernabeu Królewscy zremisowali 3:3 z Villareal C.F.

Na Francuza czekało ostatnie zadanie w karierze, XVIII Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej, których gospodarzem byli Niemcy. Drużyna Les Bleus w fazie grupowej wypadła blado, notując remisy ze Szwajcarią (0:0) i Koreą Południową (1:1). Dopiero w ostatnim spotkaniu pokonała Togo 2:0 i zajmując drugie miejsce w tabeli grupy G (za Szwajcarią) awansowała do fazy pucharowej. Pierwszą przeszkodą w drodze do finału była Hiszpania, w której występowało kilku znajomych Zizou z Realu Madryt. Francuzi okazali się lepszym zespołem, wyraźnie wygrywając 3:1. Gola wieńczącego zwycięstwo strzelił Zidane w doliczonym czasie gry.



W ćwierćfinale mieliśmy prawdziwy klasyk, Francja - Brazylia, który oprócz pięknych zagrań, obfitował w twardą grę jednych i drugich. W tego typu spotkaniach często decyduje jeden błąd, który w tym wypadku popełnili Brazylijczycy.

Zidane po raz kolejny został bohaterem w spotkaniu półfinałowym z Portugalią, w którym strzelił gola z rzutu karnego i sen stał się rzeczywistością - Francja w finale!



Na Olympiastadion w Berlinie mieliśmy ponowne starcie Włoch z Francją. Ci pierwsi przebojem wdarli się do finału, pokonując Niemców 2:0. Można powiedzieć, że tradycyjnie już, legendarny Francuz po raz kolejny dał swojej drużynie prowadzenie, pokonując Gianluigiego Bufona z rzutu karnego. Włochów jednak to nie podłamało, czego efektem była odpowiedź Marko Materazziego. Obrońca reprezentacji Włoch był prekursorem incydentu, jaki miał miejsce pod koniec spotkania. Prawdopodobnie obraził siostrę Zinedina Zidana a Francuz nie wytrzymał, i uderzył go głową w splot. Po tym zdarzeniu dostał czerwoną kartkę i musiał opuścić boisko. Francja w osłabieniu nie dała rady i przegrała w karnych 5:3.



Faul z premedytacją i czerwona kartka w tak ważnym meczu, były swego rodzaju skazą na bogatej karierze zawodnika. Zidana nie wolno z tego rozgrzeszać, lecz trzeba w odpowiedni sposób zrozumieć. Mecz najwyższej rangi, obserwowany przez cały świat i człowiek, który obraża twoją rodzinę. Nerwy w takiej sytuacji wzięły górę i sam osobiście nie wiem, jakbym się zachował...

Zinedine Zidane po skończeniu piłkarskiej kariery pracuje w Realu Madryt, w którym jest zastępcą trenera Carlo Ancelottiego. Były sportowiec jest mocno związany z klubem ze stolicy Hiszpanii. Jego synowie -  Enzo i Luca, występują w młodzieżowych zespołach Królewskich. Zidane jest również mocno zaangażowany w akcje charytatywne, pomagające małym dzieciom w walce o lepszą przyszłość.
Share:

Znamy nowego selekcjonera kadry narodowej!

Jak podały ogólnopolskie media, następcą Waldemara Fornalika na stanowisku selekcjonera będzie Adam Nawałka. Szkoleniowiec zostanie oficjalnie przedstawiony na wtorkowej konferencji prasowej.

Były niegdyś piłkarz a obecnie trener Górnika Zabrze był faworytem w wyścigu o tę posadę. Dobry znajomy prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, swoimi wynikami w lidze skutecznie przekonał piłkarskie władze, aby na niego postawić. Decyzja ta nie jest niespodzianką, gdyż od wielu dni nazwisko trenera Górnika przewijało się w mediach. W gronie ewentualnych przyszłych selekcjonerów wymieniało się nazwiska Macieja Skorży, Jana Urbana czy chociażby Jerzego Engela. Idea postawienia na Nawałkę była od początku brana za opcję numer jeden, z którą zostano jak widać do końca.

Kolejnym argumentem "za" dla Nawałki było to, że współpracował z Leo Beenhakkerem, gdy ten prowadził naszą kadrę narodową. Zyskał wtedy dużą wiedzę, której nie wyniósłby z polskich boisk. Ponadto sporo czasu spędził we Włoszech, gdzie doskonalił swój warsztat trenerski. A jak wiadomo, włoski futbol bazuje na solidnej grze w obronie, z którą borykamy się już od wielu lat.

Czy mimo wszystko, pomysł brania trenera z ekstraklasy, który podobnie jak Waldemar Fornalik, nie ma dużego doświadczenia z poważnym futbolem, będzie trafiony? Adam Nawałka w moim odczuciu wydaję się osobą, która zna swoje miejsce w hierarchii i potrafi w donośny sposób przywołać piłkarza do porządku. Zdarzało to mu się w klubowej drużynie, w której nie bał się ściągać zawodnika po 30 minutach gry, gdy ten nie wypełniał wytyczonych zadań. Może jego charyzma podziała na naszych "orłów" i wskrzesi w nich jeszcze większą motywację?

Czasu, aby zaznajomić się z kadrą i dręczącymi ją problemami będzie mało. Do startu eliminacji EURO 2016 Polacy rozegrają 6 meczów, w tym dwa najbliższe ze Słowacją i Irlandią. Nowy selekcjoner będzie musiał dobrze wykorzystać sparingi, gdyż zanim się obejrzymy, zagramy pierwsze mecze o punkty do turnieju, do którego awansuje niemal połowa drużyn. A hipotetyczny brak awansu byłby absolutną kompromitacją, a tego nikt z nas nie chce.

Adam Nawałka musi zrobić rewolucję i nie bać się wdrażać odważnych pomysłów. Ta kadra potrzebuje wstrząsu, bo bez niego znów będziemy zdobywać punkty tylko z San Marino albo innymi słabeuszami. Potencjał mamy i mam nadzieję że go wykorzystamy. Bierzmy przykład z Belgii, która z przeciętnej drużyny stała się dobrym europejskim zespołem i w odróżnieniu od nas, zagra w słonecznej Brazylii.
Share:

London calling?

Nasz super snajper z Borussi Dortmnd - Robert Lewandowski potwierdził swoją klasę, strzelając bramkę na 1:2, która dała zwycięstwo BVB w konfrontacji z Arsenalem. Wydarzenia na boisku nie wskazywały na to, że Borussia może pokusić się o coś więcej niż remis. Co więcej, piłkarze z Niemiec wyprowadzili wzorową kontrę w okresie wyraźnej przewagi podopiecznych Arsene'a Wengera.

Robert Lewandowski już po raz trzeci w tym roku grał mecz w Londynie. Poprzednie pojedynki - w finale Ligi Mistrzów z Bayernem (1:2) oraz z reprezentacją Anglii (0:2) kończyły się porażkami. Wreszcie polski napastnik przełamał się, strzelając gola w Anglii i to na naprawdę gorącym gruncie z drużyną, która ma najlepszy start w Premier League od wielu lat.



Wojciech Szczęsny przed meczem na twitterze napisał: "Słuchaj Robert Lewandowski żarty się skończyły! London calling". Słowa te można było odebrać dwuznacznie - jako formę wywarcia presji lub... zaproszenie do Arsenalu. W zeszły sezonie Lewandowski wyrobił sobie naprawdę wyśmienitą markę, zostając vice królem strzelców Bundesligi i Ligi Mistrzów. Media grzmiały i wyprzedzały się informacjami co do tego, gdzie niebawem przeniesie się nasz najlepszy piłkarz.

Ostatecznie Robert pozostał w Dortmundzie, lecz tak naprawdę nie wiadomo wiele o jego przyszłości. Bayern Monachium (podobno), za wstawiennictwem Pepa Guardioli zrezygnował z pozyskania snajpera Borussi. Co pewien czas czytamy o tym, gdzie to Robert nie wyląduje. Jeśli byłby to Arsenal F.C, toPolak miałby szansę gry i podobnie jak w Borussi, byłby pod opieką trenera, który dba i stawia na młodych zawodników. Ponadto obie drużyny grają szybki, kombinacyjny futbol w który Lewandowski czuje się jak przysłowiowa ryba w wodzie.

Jak się skończy ta historia - bladego pojęcia nie mam. Jeśli była by to drużyna z Północnego Londynu, byłbym spokojny o przyszłość "LewanGOLskiego".
Share:

Historyczne finały: Juventus F.C - Real Madryt C.F z 1998 roku

"Finał marzeń" - tak w skrócie opisał to spotkanie ówczesny trener Starej Damy Marcello Lippi. Trudno nie zgodzić się z utytułowanym włoskim szkoleniowcem. Juventus trzeci raz z rzędu awansował do finału Ligi Mistrzów, pokonując AS Monaco w dwumeczu 6:4. Real natomiast pewnie pokonał Borussię Dortmund 2:0 i po 17 latach znów stanął przed szansą wygrania europejskich rozgrywek.

Juventus przystępował do tego spotkania w roli faworyta, który ponadto chciał zmazać plamę za zeszłoroczną porażkę z Borussią Dortmund. Włoski zespół miał wszelkie atuty, aby 20 maja 1998 roku na nowej Amsterdam Arenie święcić triumf. Gracze pokroju Deschamps'a, Davids'a, Zidane'a, Del Piero czy Inzaghiego działali na wyobraźnię. Real w tej materii wiele nie ustępował swojemu rywalowi, gdyż Raula, Carlos'a, Hierro, Karembue, Mijatović'a czy Morientes'a każdy zna i wie, że byli to zawodnicy światowej klasy.

Początek spotkania gracze Juventusu zaczęli z wielkim animuszem, co jakiś czas przeprowadzając ataki na bramkę strzeżoną przez Bodo Illgnera. Z czasem to Królewscy zaczęli przejmować inicjatywę, lecz pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Po przerwie Juventusowi jakby odcięto prąd, gdyż grał fatalnie a Real coraz groźniej atakował. W 66 minucie sprytnie w polu karnym  zachował się Predrag Mijatović, mijając bramkarza Juve Angelo Peruzziego i strzelając gola, który jak się później okazało, był na wagę złota.



Real Madryt: Illgner, Sanchis, Panucci, Roberto Carlos, Raul (Amavisca), Hierro, Karembue, Seedorf, Redondo, Mijatović (Suker), Morientes (Jaime) // trener: Jupp Heynckes

Juventus F.C: Peruzzi, Torricelli, Montero, Juliano, Di Livino (Tacchinardi), Deschamps (Conte), Davids, Possetto (Fonesca), Zidane, Del Piero, Inzaghi // trener: Marcello Lippi

Real Madryt po 32 latach znów został najlepszą drużyną na kontynencie, nie składając broni na przyszłe sezony. Finał w Amsterdamie był symbolicznym początkiem końca wielkiej drużyny, jaką bez wątpienia był Juventus. Jak to mawiają: umarł król, niech żyje król. W tym wypadku nowym hegemonem został hiszpański zespół, który wrócił na właściwe dla niego miejsce po 32 latach bezkrólewia.
Share:

Artur Boruc w świetnej formie

Polski bramkarz Artur Boruc ostatnimi czasy jest w wyśmienitej formie. Dowodzą tego statystyki Southampton w którym występuje - na 9 rozegranych do tej pory kolejek "Święci" stracili 3 bramki, strzelając 8, co daje im piątą lokatę. Dla porównania, czwarty w tabeli Manchester City ma 20 strzelonych bramek i 9 straconych. Boruc od początku sezonu jest chwalony przez brytyjskie media, które podkreślają niezwykłą dyspozycję Polaka. Formę z klubu przeniósł na reprezentację, w której po raz kolejny udowadnia swoją klasę. Co prawda puścił bramkę w meczu z Ukrainą, lecz nie miał przy niej szans. Szkoda że w ostatnim meczu eliminacyjnym z Anglią na Wembley, Waldemar Fornalik postawił na Wojciecha Szczęsnego, który jest równie świetnym bramkarzem, lecz brakuje mu doświadczenia które zdobył Boruc na boiskach Szkocji i Włoch.



Southampton jako średniak Premier League, nie może na dłuższym dystansie rywalizować z gigantami pokroju Arsenalu czy Liverpoolu o miejsce na podium. Mając jednak świetnie dysponowanego Boruca na bramce,  mogą powalczyć o miejsca 6-10.

Nam kibicom, nie zostaje nic innego jak tylko modlić się o dobrą formę Artura. Mimo że z pozycją bramkarza w reprezentacji nie mamy problemów, to jednak osobiście widziałbym w niej właśnie Boruca. Jest to piłkarz z charakterem, który nigdy nie odpuszcza. Ktoś taki jest potrzebny naszej kadrze. Mam nadzieję że nowy selekcjoner nie będzie fochliwy jak Franciszek Smuda i nie zrezygnuje z zawodników, którzy mają własne zdanie i nie są chłopcami na posyłki.
Share:

Polska - Anglia

Jutro reprezentacja Polski rozegra prestiżowe spotkanie z reprezentacją Anglii w ramach eliminacji do mundialu w Brazylii w 2014 roku. Jak niedawno widzieliśmy, nasi piłkarze przegrali mecz o wszystko z Ukrainą w Charkowie i pożegnali się ze słonecznym krajem kawy. Teraz zostaje im do rozegrania ostatni, ale jakże ważny z wielu względów, mecz z Anglią.

Historia pojedynków polsko - angielskich na poziomie reprezentacyjnym to pasmo wielu niepowodzeń naszych zespołów. We wszystkich oficjalnych meczach z Lwami Albionu wygraliśmy raz, 2:0 w 1973 roku (Chorzów) po bramkach Adama Banasia i Włodzimierza Lubańskiego w ramach eliminacji do Mistrzostw Świata w Republice Federalnej Niemiec.


Rewanż na stadionie Wembley był chyba najsłynniejszym meczem w historii polskiego futbolu. W tym spotkaniu Anglia miała pewnie pokonać Polskę i awansować na mundial, lecz gospodarze nie przewidzieli tego, że Jan Tomaszewski zagra mecz życia. Przed meczem polski bramkarz został nazwany przez Briana Clougha (trenera rep. Anglii) clownem. Później jednak, dzięki niezwykłym paradom, Tomaszewski zyskał szacunek wśród kibiców gości a trener Clough mógł się ugryźć w język. Polska zremisowała 1:1 z Anglią i tym samym awansowała na Mistrzostwa Świata w RFN w których zajęła trzecie(!) miejsce a Grzegorz Lato z 7 trafieniami został królem strzelców imprezy. Anglia natomiast ostatecznie nie zakwalifikowała się do turnieju, co było bez wątpienia wielką niespodzianką.





Kolejnym dobrym meczem w wykonaniu naszych "orłów" przeciwko Anglikom było spotkanie na Wembley w 1996 roku podczas eliminacji do Mistrzostw Świata we Francji. Po przepuszczeniu piłki przez Henryka Bałuszyńskiego, Marek Citko dostał wyśmienitą szansę na pokonanie Davida Seamana i jej nie zmarnował. Polska po 23 latach strzeliła bramkę na Wembley, która na dodatek dawała nam prowadzenie. Ostatecznie mecz skończył się wynikiem 2:1 dla Anglii a eliminacje zakończyliśmy na trzecim miejscu, odpowiednio za Włochami i wspomnianymi Anglikami.




Marek Citko po strzelonej bramce stał się niemal bohaterem narodowym a w kraju zaczęła się "citkomania".

W eliminacjach do Mistrzostw Świata w Niemczech (2006) w grupie 6, znów było dane nam się zmierzyć z Synami Albionu. Pierwszy mecz w Chorzowie przegraliśmy 1:2, choć drużynę mieliśmy przyzwoitą. Anglia jednak była faworytem tej grupy i potwierdziła to na boisku. Rewanż na stadionie w Manchesterze trzymał w napięciu a powodów do dumy przysporzył na "Franek łowca bramek", czyli Tomasz Frankowski. Po szybkim podaniu na skrzydło przez Mariusza Lewandowskiego, dośrodkować zdołał Kamil Kosowski a Frankowski pięknym wolejem wyrównał wynik na 1:1. Po raz kolejny jednak, dość niefortunnie, przegraliśmy 1:2 i to Anglicy zajęli pierwsze miejsce w grupie. Reprezentacja Polski uplasowała się na drugim miejscu, lecz razem ze Szwecją miała najlepszy bilans bramkowy i awansowała bezpośrednio na turniej bez konieczności grania baraży.



Wszystkie spotkania Biało-Czerwonych z Anglikami:

1) 05.01.1966, Liverpool, Anglia 1:1 Polska, towarzyski
2) 05.07.1966, Chorzów, Polska 0:1 Anglia, towarzyski
3) 06.06.1973, Chorzów, Polska 2:0 Anglia, El. MŚ 1974
4) 17.10.1973, Londyn, Anglia 1:1 Polska, El. MŚ 1974
5) 11.06.1986, Monterrey, Anglia 3:0 Polska, MŚ 1986
6) 03.06.1989, Londyn, Anglia 3:0 Polska, El. MŚ 1990
7) 11.10.1989, Chorzów, Polska 0:0 Anglia, El. MŚ 1990
8) 17.10.1990, Londyn, Anglia 2:0 Polska, El. ME 1992
9) 13.11.1991, Poznań, Polska 1:1 Anglia,  El. ME 1992
10) 29.05.1993, Chorzów, Polska 1:1 Anglia, El. MŚ 1994
11) 08.09.1993, Londyn, Anglia 3:0 Polska, El. MŚ 1994
12) 09.10.1996, Londyn, Anglia 2:1 Polska, El. MŚ 1998
13) 31.05.1997, Chorzów, Polska 0:2 Anglia, El. MŚ 1998
14) 27.03.1999, Londyn, Anglia 3:1 Polska, El. ME 2000
15) 08.09.1999, Warszawa, Polska 0:0 Anglia, El. ME 2000
16) 08.09.2004, Chorzów, Polska 1:2 Anglia, El. MŚ 2006
17) 12.10.2005, Manchester, Anglia 2:1 Polska, El. MŚ 2006
18) 17.10.2012, Warszawa, Polska 1:1 Anglia, El. MŚ 2014
19) 15.10.2013, Londyn, Anglia ?:? Polska, El. MŚ 2014

Jaką widzę jutro Polskę na Wembely? Polskę walczącą, bo nie wyobrażam sobie aby podopieczni Waldemara Fornalika przeszli obok meczu i poddali się już przed pierwszym gwizdkiem. Fakt, nawet jutrzejsze (przypuszczalne) zwycięstwo nic nam nie da, gdyż eliminacje się dla nas skończyły. To nie rywale je wygrali, to my je przegraliśmy. Ta kadra ma potencjał na to, aby zająć pierwsze miejsce w grupie z Anglią, Ukrainą czy Czarnogórą. Nadal uważam, że jesteśmy wstanie zbudować drużynę z obecnych zawodników, która mogłaby nawiązać chociażby do ery Leo Beenhakkera, kiedy każdy się z nami liczył.

Jutrzejszy mecz to nagroda za... przegrane eliminacje. Możliwość gry na nowym Wembley to dla wielu zawodników coś, czego się nie zapomina do końca życia. Pokazanie się całemu światu, być może strzelenie bramki i bycie na ustach wielu sympatyków futbolu - na taki moment czeka każdy piłkarz. Mam nadzieje, że jutro zagramy spotkanie, które przejdzie do historii i będzie wspominane przez lata. Bujam w obłokach? - możliwe, bo z obecnym zespołem nic nie jest pewne, nawet to, kto wyjdzie w podstawowej "11". Wiadome jest jedno, 15 października 2013 roku wszystko może się zdarzyć. Obyśmy kładli się spać z dobrymi humorami.


Share:

Z nożem na gardle

Reprezentacja Polski niebawem stanie przed decydującymi meczami o być albo nie być w eliminacjach do mundialu w Brazylii. Kadra Waldemara Fornalika w piątek (11.10.13) zmierzy się w Charkowie z Ukrainą a we wtorek (15.10.13) z Anglią na Wembley. Czy obecny zespół jest w stanie wykrzesać maksimum swoich możliwości i ugrać 6 punktów?

Franciszek Smuda kończąc swoją przygodę z reprezentacją mówił, że zostawił niemal gotowy zespół, który z marszu może podjąć walkę o punkty. Boisko jednak nie raz zweryfikowało możliwości naszych zawodników i okazało się, że słowa Smudy nie mają pokrycia. Masa błędów, jakie popełniali polscy piłkarze podczas meczów eliminacyjnych była zatrważająca i cudem jest to, że jeszcze mamy jakieś iluzoryczne szanse na awans.

Trener Fornalik w mojej subiektywnej ocenie zbyt często dokonywał rotacji w składzie reprezentacji. Częste zmiany, szczególnie eksperymenty z linią obrony, spowodowały brak zgrania, na które tak ciągle czekamy. W meczu Polska - Ukraina na Stadionie Narodowym, Jarmołenko robił na lewej stronie co chciał i to w dużej mierze dzięki niemu, nasi wschodni sąsiedzi wywieźli cenne 3 punkty.



Z obroną jesteśmy na bakier ale inne formację dużo lepiej się nie prezentują. Jedną z głównych chorób polskiej jedenastki jest słaba skuteczność Roberta Lewandowskiego, który jak wszyscy doskonale wiemy, jest wiodącą postacią w drużynie Borussi Dortmund. Wiele dyskutuje się o naszym superstrzelcu z Bundesligi, o tym że w kadrze mu się nie chcę itp., lecz wystarczy obejrzeć jeden mecz Borussi i jeden naszej kadry, aby zobaczyć różnice. W drużynie klubowej ma wielu asystentów, którzy zapewniają mu sytuacje bramkowe. W kadrze narodowej natomiast, nie ma schematu gry na Roberta. Wydaje mi się że bardziej strzelamy gole z przypadku, niż z założeń taktycznych. Mając vice-króla strzelców z poprzedniego sezonu Ligi Mistrzów, powinniśmy to wykorzystać. Taka postać w polskim futbolu zdarza się raz na 20-30 lat i szkoda by było, aby Lewy nie zapewnił Polsce sukcesów na arenie międzynarodowej.



Nie mamy w obecnej sytuacji nic do stracenia. Mimo licznych niepowodzeń w ostatnich latach, trzeba mieć w sobie iskierkę nadziei. Nikt chyba nie wierzy w nagłe przebudzenie naszych "orłów" na miarę tego, co zobaczyliśmy w Chorzowie w meczu z Portugalią. Jednak przebłyski dobrego futbolu było widać i za kadencji Waldemara Fornalika. Mecz z Anglią w Warszawie, choć zremisowany pokazał, że gdy tylko chcemy, to potrafimy. Nasz wtorkowy przeciwnik na Stadionie Narodowym nie odstawał poziomem od tego, co prezentowała polska drużyna. Chyba tylko doświadczenie uratował Anglikom punkt w konfrontacji z "naszymi".



We wtorek, nie zważając na wynik z Ukrainą, chcę zobaczyć dobre spotkanie w wykonaniu obu ekip. Bo gdy nawet będzie to mecz o przysłowiową pietruszkę, to możemy pokonać Anglię na Wembley! Będzie to dla nas święto futbolu, na które czekaliśmy tyle miesięcy. Oby ta "uroczystość" miała podwójne znaczenie i oznaczała dla nas również ósmy w historii awans na Mistrzostwa Świata w piłce nożnej.
Share:

Historyczne finały: Borussia Dortmund - Juventus F.C z 1997 roku

Finał Ligi Mistrzów z sezonu 1996/97 rozgrywany był w Monachium, na Stadionie Olimpijskim. Mecz ten miał być grą jednego aktora, zwycięzcy z poprzedniego sezonu, czyli Juventusu F.C. Na przeciw Włochom stanęła Borussia, która w półfinale pokonała w dwumeczu Manchester United 2:0. Juventus natomiast rozbił Ajax aż 6:2

Dortmundczycy swoich szans szukali w miejscu rozgrywanego meczu, czyli niemieckim Monachium. Drużynom rozgrywającym finały w swoich ojczyznach dawało to pewną przewagę psychologiczną. Wystarczy spojrzeć na poprzedni sezon (1995/96), gdzie Juventus pokonał Ajax na stadionie w Rzymie. Stara Dama natomiast była podbudowana wysokim zwycięstwem nad Holendrami i jako faworyt musiała wygrać to spotkanie a Borussia mogła..

Mistrz Niemiec miał w swoim składzie wielu reprezentantów swojego kraju, którzy byli świeżymi mistrzami Europy (Euro 96 w Anglii). Trener Ottmar Hitzfeld zbudował ciekawy zespół z solidną obroną, w której grali tacy zawodnicy jak Matthias Sammer czy Jurgen Kohler. Z przodu zaś grali Riedle, Moller czy Reuter którzy również byli graczami największego formatu. W Juventusie natomiast o sile ofensywnej decydowali gracze pokroju Zidana, Jugovicia, Vieriego czy Del Piero.

Początkowy okres gry to zmasowany atak graczy Juve, którzy byli blisko objęcia prowadzenia po zmarnowanej sytuacji Vieriego. Niewykorzystana sytuacja zemściła się w 29 minucie, gdy gracze włoskiej drużyny wybili piłkę po dośrodkowaniu; doszedł do niej Lambert i obsłużył podaniem Riedla, który ze stoickim spokojem dał prowadzenie swojej drużynie. Kolejny gol padł w 34 minucie. Dośrodkowanie Mollera wykorzystał niezawodny tamtego dnia Riedle. Włosi strzelili kontaktową bramkę w 65 minucie za sprawą Alexa Del Piero. Decydujące trafienie padło w 71 minucie, gdy pięknym strzałem z dystansu popisał się Ricken.

Tym samym Borussia Dortmund po raz pierwszy zyskała miano najlepszej drużyny w Europie, detronizując z tronu aktualnego championa. Warto zaznaczyć, że to drużyna z Zagłębia Ruhry była pierwszym niemieckim zespołem, który triumfował z Champions League, w stylu godnym podziwu.




Share:

Wybitni Piłkarze - Alessandro Del Piero

Niektóre drużyny słyną z tego, że w swych szeregach mają (lub mieli) piłkarzy, którzy z biegiem lat stali się legendami. Real Madryt miał Raula, Manchester United ma Giggsa a AS Roma Tottiego. Juventus F.C również może się poszczycić tym, że przez wiele lat był reprezentowany przez gracza z najwyższej półki a zarazem człowieka niezwykle związanego z tym klubem. Mowa o Alessandro Del Piero.

Początki Del Piero w futbolu datuje się na rok 1981, kiedy w wieku 9 lat zasilił drużynę San Vendemiano. Podczas jednego z meczów swojej juniorskiej drużyny został dostrzeżony przez obserwatora AC Padwy i ostatecznie zasilił klub z Serie B. Pierwsze lata z seniorskim futbolem były przyzwoite. Podczas dwóch sezonów spędzonych w Padwie wystąpił w 14 meczach, strzelając jedną bramkę. Udane występy zapewniły zainteresowanie wielu klubów, w tym dwóch włoskich gigantów - Milanu i Juventusu. Sam zawodnik deklarował chęć gry w Starej Damie i oferta Rossonerich została odrzucona. Ostatecznie w wieku 19 lat dołączył do Juventusu. Początkowo ogrywał się w zespole juniorskim Primavery. Po roku gry zadebiutował w Serie A w zremisowanym 1:1 meczu z Foggi.

Trzy lata później walnie przyczynił się do zdobycia Ligi Mistrzów przez Juventus. Również ze Starą Damą sięgnął po Puchar Interkontynentalny oraz wygrał rozgrywki w Serie A.

Początek XXI wieku dla włoskiego napastnika był równie obfity w sukcesy. Na EURO 2000 w Belgii i Holandii reprezentacja Włoch doszła do finału rozgrywek, przegrywając w dogrywce 1:2 z ówczesnym mistrzem świata Francją. Del Piero zakończył turniej z jednym trafieniem.

Włoski napastnik w 2003 roku po raz kolejny stanął przed szansą wygrania Ligi Mistrzów. Poprzednie próby kończyły się na wygranej w 1996 roku i porażkach w 1997 i 1998. Na finał do Manchesteru przyjechała niezwykle podbudowana ekipa Juventusu, która w półfinale odwróciła losy dwumeczu i pokonała u siebie Real Madryt 3:1 ( pierwszy mecz 1:2 dla RM). Motorem napędowym był oczywiście niezawodny Del Piero, któremu udało się pokonać Ikera Casillasa i przyczynić się do awansu swojej drużyny do finału Ligi Mistrzów.



W pamiętnym, włoskim finale, Juve przegrało po rzutach karnych z A.C Milan 2:3.

Jak wspomniałem, Włoch był graczem niezwykle związanym ze swoją drużyną. Po aferze Calciopoli w 2006 roku, Juventus został zdegradowany do Serie B oraz odebrano mu dwa poprzednie tytuły mistrzowskie. Wielu podstawowych zawodników Starej Damy postanowiło odejść, gdyż nie interesowała ich gra w niższej klasie rozgrywkowej. Zostać za to postanowili weterani na czele z Buffonem, Nedvedem i właśnie Del Piero. Wierność swojej drużynie to cecha, która w dzisiejszych czasach jest na wagę złota...

Jeśli jesteśmy przy temacie złota, to trzeba nadmienić o mundialu w 2006 roku i wyczynie reprezentacji Włoch. Squadra Azzurra doszła do finału i zrewanżowała się w rzutach karnych (5:3) reprezentacji Francji za 2000 rok. Stawka jednak była o wiele większa a przeciwnik nieporównywalnie słabszy od złotej jedenastki Francji z przełomów wieków. Sam finał był ciekawym widowiskiem, lecz półfinałowe starcie Włoch z Niemcami wiele mu nie ustępowało. Gdy gospodarze już szykowali się na rzuty karne, perfekcyjnym strzałem popisał się Fabio Grosso a dzieła zniszczenia dopełnił Del Piero, pieczętując awans swojej drużyny do finału.



Rzadko zdarza się, aby gracz drużyny przyjezdnej został pożegnany oklaskami przez kibiców gospodarzy. Tak było w 2008 roku, gdy Juventus wydostał się z piłkarskiego czyśćca pod nazwą Serie B i po zajęciu trzeciego miejsca w Serie A, wrócił do Ligi Mistrzów, mierząc się między innymi z Realem Madryt. Spotkanie na Santiago Bernabeu było popisem umiejętności Del Piero, który zanotował dwa trafienia i dał swojej drużynie cenne zwycięstwo.



W czasie swojej kariery we Włoszech rozegrał 719 meczów, strzelając 290 bramek; W Padovie - 14 meczów, 1 gol; W Juventusie F.C 705 meczów, 289 goli.

Z Juventusem wygrał: 6 (8) mistrzostw krajowych (1994/95, 1996/97, 1997/98, 2001/02, 2002/03, 2004/05, 2005/06, 2011/12) Puchar Włoch (1994/95), Cztery Superpuchary Włoch (1995, 1997, 2002, 2003), Ligę Mistrzów (1995/96), Superpuchar Europy (1996), Puchar Interkontynentalny (1996), Puchar Intertoto (1999).

Popularny Il Capitano od 2012 roku gra w australijskim zespole Sydney F.C, gdzie dorabia do sportowej emerytury, jednocześnie promując tamtejsze rozgrywki. Wiele fanów chcących obejrzeć swojego idola w akcji, musi wcześnie wstawać, lecz dla nich jest to przeszkoda nie do przejścia.

Alessandro Del Piero jest bez wątpienia legendą klubu ze stolicy Piemontu i jednym z najlepszych piłkarzy w historii reprezentacji Włoch. Jego postać na stałe wpisała się do europejskiego futbolu. Każdy klub powinien mieć w swoich szeregach taką postać - fightera, który nigdy się nie poddaje i zawsze jest ze swoją drużyną - na dobre i na złe.



Share:

Wybitni Piłkarze - Roberto Carlos

W piłce nożnej odnajdujemy zawodników, którzy swoimi zagraniami budzą fascynację i pełen szacunek. W każdej generacja piłkarzy mogliśmy wyodrębnić grupę gwiazd, dzięki którym ten sport był i jest tak widowiskowy. To w dużej mierze dzięki nim, futbol jest najpopularniejszym sportem na świecie.

Jedną z takich gwiazd był Roberto Carlos - człowiek niezwykle charyzmatyczny, pełen pogody ducha i co najważniejsze - niezwykle utalentowany. Po zdobyciu dwóch mistrzostw Brazylii z S.E Palmeiras - w 1993 i 1994 - rozpoczął swoją przygodę z europejską piłką. Prezes Interu Massimo Moratti, mając ambitne plany co do swojej drużyny, chciał za duże pieniądze zbudować wielki zespół. Carlos w klubie z Giuseppe Meazza pograł tylko rok, występując w 30 meczach i strzelając 6 goli. Po udanym sezonie we Włoszech przeniósł się za 6 milionów euro do Realu Madryt. Za jego transferem stał ówczesny trener Królewskich Fabio Capello. Włoch jednak po roku rozstał się z klubem, a Roberto Carlos na dobre zaczął swoją przygodę z wielką piłką.

Pierwszy Sezon 1996/97 zakończył mistrzostwem Hiszpanii, a w 1998 roku wygrał z Realem Ligę Mistrzów (Warto wspomnieć, że Królewscy zdobyli to trofeum po 32 latach przerwy). Z Klubem z Madrytu wygrał wszystko, co było do zdobycia: 5 x La Liga (1997, 2001, 2003, 2006, 2007), 3 x Superpuchar Hiszpanii (1997, 2001, 2003), 3 x Liga Mistrzów (1998, 2000, 2002), 1 x Superpuchar Europy (2002), 2 x Puchar Interkontynentalny (1998, 2002)

Jedną z najpiękniejszych bramek w Realu Madryt strzelił w meczu z Teneryfą, 21 lutego 1998 roku. Będąc na lewym skrzydle, dość silnie dośrodkował, a piłka w czasie lotu zmieniła rotację i wpadła w same okienko bramki. Chyba nawet sam piłkarz nie spodziewał się tego, że z takiej pozycji może strzelić bramkę.



W reprezentacji Brazylii zaliczył 125 meczów, strzelając 11 goli. Jedno z jego trafień przeszło do historii futbolu. W meczu Francja - Brazylia w ramach nieistniejącego już turnieju Tournoi de France, popisał się wręcz atomowym uderzeniem, z którego z resztą słynął.



Wraz z Canarinhos zdobył srebrny medal na mundialu we Francji oraz złoty w Korei i Japonii. Z ważniejszych sukcesów z reprezentacją warto odnotować tytuły Copa America z 1997 i 1999 roku.

Roberto Carlos był mocno związany z klubem z Madrytu. Podczas 11 lat pracował z wieloma trenerami i piłkarzami, chcąc ostatecznie zakończyć karierę w Realu. Zarząd jednak postąpił nie tak, jak się tego spodziewał i jego drogi z Galacticos rozeszły się. W Realu Madryt rozegrał 350 spotkań, notując 47 trafień. Jak na lewego obrońcę, wynik znakomity.

Rok 2007 to nowy rozdział w karierze piłkarza. Opuszczając Madryt, wybrał tureckie Fenerbahce, w którym został ciepło przywitany. W sumie chyba każdy klub na Ziemi byłby rad z tego, że może korzystać z usług takiego piłkarza. Przez 3 lata gry wystąpił w 65 spotkaniach, strzelając 6 goli, jednak nie odniósł sukcesu z klubem.

Później Roberto Carlos zaliczył przygodę z brazylijskim Corinthians Sao Paulo, w którym znów dane mu było grać z innym wielkim brazylijskim piłkarzem - Ronaldo. Po tym epizodzie, który do udanych nie należał, spędził swoje ostatnie lata kariery w rosyjskim Anży Machaczkała, w którym nawet został asystentem trenera. Obecnie jest trenerem w Sivassporze, w którym występuje nasz rodak - Kamil Grosicki. Z czasem dowiemy się, czy słynny Brazylijczyk będzie równie dobrym trenerem co zawodnikiem.

                                                                                                                                                             

Share:

Categories

Ordered List

  1. Lorem ipsum dolor sit amet, consectetuer adipiscing elit.
  2. Aliquam tincidunt mauris eu risus.
  3. Vestibulum auctor dapibus neque.

Sample Text

Lorem ipsum dolor sit amet, consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.

Ut enim ad minim veniam, quis nostrud exercitation test link ullamco laboris nisi ut aliquip ex ea commodo consequat.

Definition List

Definition list
Consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.
Lorem ipsum dolor sit amet
Consectetur adipisicing elit, sed do eiusmod tempor incididunt ut labore et dolore magna aliqua.

Support

Need our help to upload or customize this blogger template? Contact me with details about the theme customization you need.

Pages