Juventus F.C musi dzisiaj wygrać z Realem Madryt, aby móc myśleć o ewentualnym awansie do fazy pucharowej. Zadanie wydaje się ciężkie do zrealizowania, tym bardziej że nie wystąpi Giorgio Chiellini, który na Santiago Bernabeu dostał czerwoną kartkę po faulu na Cristiano Ronaldo. Za Starą Damą przemawia historia spotkań u siebie, która dla Królewskich jest brutalna.
Juventus w całej swojej historii rozegrał u siebie z Realem sześć spotkań, bilans - pięć zwycięstw, jedna porażka (za czasów złotej ery Królewskich; 1962 rok i bramka Alfredo di Stefano, wygrana Realu 1:0). Czy dzisiaj włoski zespół stać na pokonanie jednego z faworytów do triumfu w Lidze Mistrzów?
Real w ostatnich spotkaniach gra szalony futbol, tracąc sporo bramek a strzelając jeszcze więcej. Włosi nie grają porywająco, lecz to nie przeszkadza im w zdobywaniu kompletów oczek w Serie A. Szykuje się mecz z serii tych o wszystko, w których jedna drużyna może a druga musi wygrać. Real jest żelaznym kandydatem do zajęcia pierwszego miejsca w grupie B a Juve musi dzisiaj gonić Galatasaray, które i tak może odjechać, mając 7 punktów w grupie ( Real - 9pt, Galata - 4pt, Juve - 2pt, Kopenhaga - 1pt).
Faza grupowa Ligi Mistrzów jest nieprzewidywalna, o czym Juventus przekonał się w sezonach 2000/01 i 2009/10, gdy nie wyszedł z grupy. Dzisiejszego wieczora tifosi Bianconerich mogą mieć nietęgie miny, widząc jak Ronaldo i spółka cieszą się z czwartego z rzędu zwycięstwa w fazie grupowej. Aby tak się nie stało, gracze Juve muszą zagrać na 200% swoich możliwości.
Spotkanie w Madrycie przebiegło w iście piknikowej atmosferze, bez polotu i wielu składnych akcji obu zespołów. Dzisiaj wszyscy kibice, czy to Juve czy Realu (osobiście jestem w rozterce ;) ) chcą zobaczyć widowisko, godne miana starcia gigantów. Niech wygra lepszy!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz