Reprezentacja Polski zremisowała wczoraj po dobrym meczu z Czarnogórą 1:1. Mecz ten musieliśmy wygrać, aby mieć jeszcze jakiś ułamek nadziei. Spotkanie w wykonaniu Polaków stało na przyzwoitym poziomie, stwarzaliśmy sobie sytuacje, lecz potrafiliśmy wykorzystać tylko jedną. W sumie to nie była sytuacja strzelecka, a wielbłąd czarnogórskiego obrońcy, który z zimną krwią wykorzystał Robert Lewandowski. Tz. Hejterzy naszego najlepszego piłkarza musieli mieć kwaśne miny po strzelonym golu. Gdy mu nie szło, łatwo było wylewać pomyje. Gdy już trafia, niektórzy jakby milkną... może i dobrze. Trafienie Roberta w kontekście całego meczu niewiele nam dało. Cieszy chyba tylko to, że w jakiś sposób przełamał strzelecką niemoc (goli z San Marino nie liczę).
W mojej ocenie sędzia mógł być bardziej przychylniejszy dla nas. Kontrowersyjne sytuacje tj. z Sobotą po którym powinien być rzut karny, tylko nasilały moją dezaprobatę do pracy tego człowieka. Trzeba również zwrócić uwagę na ostatnią akcję meczu. Na "gorąco" oglądając zamieszanie pod bramką Czarnogóry i strzał nadziei Błaszczykowskiego, byłem pewien dwóch rzeczy - że zrobiliśmy to zgodnie z przepisami i jesteśmy jeszcze w grze o awans. Chwila radości zmieniła się w spory zawód, po tym jak sędzia odgwizdał spalonego... cóż, po chłodnej analizie okazało się, że jednak miał rację. Szkoda, tym bardziej że pokazaliśmy pazur, walczyliśmy do końca i wynik nie odzwierciedla przebiegu całego spotkania.
Niektórzy entuzjaści naszej reprezentacji, po meczu eliminacyjnym z Czarnogórą, zaczęli zwalniać Waldemara Fornalika. Trener ten objął drużynę bez szkieletu, w rozsypce, krótko mówiąc - grupę ludzi. I nic więcej. Patrząc przez pryzmat wszystkich dotychczasowych meczów eliminacyjnych, drużyna nie zachwyca. Nie ma nadal wyćwiczonych jakichkolwiek schematów np. przy stałych fragmentach gry. Nie widać tego. Ostatnie mecze z Danią i Czarnogórą pokazały jednak, że ci ludzie mają potencjał, aby tworzyć drużynę grającą atrakcyjny dla oka futbol. Jednak trzeba jeszcze dużo pracy, aby ten zespół grał równe spotkania i nie remisował w naiwny sposób z dużo słabszymi przeciwnikami ( 1:1 z Mołdawią w Kiszyniowie). Kończąc tą dygresję i wracają do tematu - według mnie trener powinien pozostać na stanowisku i budować naszą reprezentację na EURO 2016 we Francji. Jeśli nie dostaniemy się na wspomniane mistrzostwa, może warto zastanowić się nad opcją zagraniczną? Może przyda się ktoś z innego środowiska piłkarskiego, ktoś kto będzie widział, gdzie tkwi problem naszej reprezentacji... Swego czasu Leo Beenhakker "zrobił" wynik, więc może to nie głupi pomysł?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz